Ulubione restauracje i kawiarnie
Kiedy czasem porządkuję zdjęcia w telefonie, najwięcej, oczywiście, znajduję tych, na których uwieczniłem jedzenie, napoje albo wnętrza kulinarnych miejsc, z których wychodzę z myślą, że trzeba jeszcze kiedyś tam wrócić i polecić je innym. Nie ukrywam, że Berlin to jedno z tych miejsc, które pokochałem już od pierwszej wizyty. Zawsze, kiedy mam okazję tam przebywać, towarzyszy mi myśl, że mógłbym tam zamieszkać. Za co kocham to miasto? Za różnorodność, magiczny eklektyzm, jedyne w swoim rodzaju połączenie harmidru wielkiego miasta ze spokojem oraz wolność, jaką się tam czuje. Każdy znajdzie w Berlinie coś dla siebie! Dotyczy to też jedzenia. Steki, tajskie przekąski, najlepszy w Europie ramen, owoce morza, desery i ukochana kawa po turecku parzona w gorącym piasku… Mógłbym tak wymieniać godzinami. Ale zamiast tego zaproszę Was w kulinarną podróż. W pierwszej części wybierzemy się do miejsc, które serwują fantastyczne dania główne i słone przekąski, a w drugiej (znajdziecie ją w sekcji na „Na słodko”) na śniadania, desery i… najlepszą małą czarną. Zaczynamy wędrówkę po dwunastu miejscach, które odwiedzam regularnie od wielu lat i które mogę Wam polecić z czystym sumieniem. A właściwie z pełnym i szczęśliwym żołądkiem 😉 

 


KaDeWe – Austernbar – zapiekane małże w winie i maśle
Nawet jeśli jestem w Berlinie tylko przez kilka godzin, to i tak zawsze wyląduję w tym miejscu. Znajdujące się w dzielnicy Schoneberg 113-letnie KaDeWe (Kaufhaus des Westens, tłum. Dom Handlowy Zachodu) cieszy się opinią największego domu towarowego w Niemczech oraz drugiego co do wielkości i różnorodności oferty miejsca sprzedaży żywności w Europie. Mieszczący się na przedostatnim piętrze tego obiektu dział z jedzeniem i kulinariami to istny raj dla każdego smakosza. Znaleźć tam można… absolutnie wszystko! To nie tylko ekskluzywny supermarket, ale też miejsce, gdzie od razu można zaspokoić głód. Spróbowałem tam wielu potraw, nic jednak nie skradło mojego kulinarnego serca tak bardzo jak świeże ostrygi i małże zapiekane ze szpinakiem z krewetkami w sosie maślanym na bazie wina. Brzmi pysznie, smakuje obłędnie. Do tego chrupiąca bagietka, aby można było wyjeść sos do ostatniej kropelki, bo przecież nie wypada wylizywać talerza 😉 Do tego obowiązkowo kieliszek proseco albo białego wina. Kulinarne szaleństwo, którego choć raz trzeba spróbować!
Austernbar im KaDeWe
store.kadewe.de/food-restaurants/
Tauentzienstraße 21
10789 Berlin

 



Block House – czyli najlepsze steki w mieście
Gdy choć jedna osoba z towarzystwa lubi mięso, wtedy jednym z głównych punktów na kulinarnej mapie Berlina powinien być Block House, serwujący od lat rewelacyjne steki (wysmażone według waszych potrzeb) z ziemniakiem i coleslawem. Brzmi banalnie, ale uwierzcie: w tym przypadku w prostocie tkwi wielka siła! Restauracje z szyldem Block House prezentują tę siłę już od ponad pół wieku, a ich sieć rozrasta się z roku na roku. Mój ulubiony lokal znajduje się przy słynnym Alexander Platz. Świętowałem w nim urodziny, jadłem sylwestrową i noworoczną kolację i powiem wam z ręką na sercu: wizyta w Berlinie bez steka w BlockHouse jest już od szesnastu lat dla mnie wizytą straconą.
www.block-house.de
Karl-Liebknecht-Str. 7
10178 Berlin

 



Transit – tapas w stylu azjatyckim
Azjatyckie klimaty w sercu Berlina – tak w skrócie można opisać tę mała i wiecznie obleganą knajpkę (przygotujcie się na to, że często poczekacie tu na wolne miejsce, zwłaszcza w sezonie turystycznym). Wszystko podaje się tu w formie niewielkich przystawek, podawanych w miseczkach. Niewielkie na oko rozmiary szybko okazują się złudne, bo już zawartością dwóch, trzech miseczkami można się solidnie najeść. W menu znajdziemy smażone kalmary, kurczaka w sosie orzechowym czy z trawą cytrynową, kaczkę w chrupiącej skórce, krewetki czy kilka rodzajów curry. Wyszukanych połączeń czy bardzo oryginalnych smaków raczej tutaj nie odkryjecie, ale gwarantuję, że i tak wyjdziecie syci i zadowoleni! Do potraw polecam wam rozgrzewający napój imbirowy (zwłaszcza zimą!). Nic więcej nie trzeba do szczęścia!
transit-restaurants.com
Rosenthaler Str. 68
10119 Berlin

 



Cocolo Ramen – miska szczęścia
Dosłownie i w przenośni. Dla niewtajemniczonych – ramen to japońska wersja rosołu „na bogato”. Pewnie wielu kucharzy pogoniłoby mnie z takim porównaniem, gdzie pieprz rośnie, ale co tam 😉 Dla mnie to po prostu rosół z makaronem i dodatkami. I w tych ostatnich tkwi cała magia. W różnych wersjach ramenu znajdziemy mięsa, ryby, owoce morza, pędy bambusów, glony, nori, negi, imbir, chili, jajka, nasiona sezamu, szczypiorek, kamaboko, sosy sojowe, olej sezamowy. Ufffffff… Generalnie jednego przepisu na ramen nie znajdziecie nigdzie. Każdy kucharz, restauracja czy miejsce z tym pysznym daniem ma swoją magiczną recepturę. W efekcie końcowym chodzi bowiem o to, aby otrzymać gorącą, rozgrzewającą miskę pysznego aromatycznego bulionu. Ten w „Cocolo” jest wyśmienity i godny polecania każdemu fanowi zup.
kuchi.de
Graefestraße 11
10967 Berlin

 


Mauerpark Flea Market – food tracki i pizza
Miejsce dosyć specyficzne i w sumie nie wiem, czy uwierzycie mi, że można dobrze zjeść na… stadionie. Ale po kolei. W każdą niedzielę w okolicach Prenzlauer Berg, niedaleko przebiegającej niegdyś granicy dwóch części Berlina, w parku przy stadionie wyrasta największy w tym mieście pchli targ. Znajdziecie tu ubrania, biżuterię, przyprawy, stare meble, używane rzeczy i… pyszne jedzenie. W zależności od pory roku stoi tam zawsze kilkanaście food-trucków i otwarty jest kulinarny zakątek. I to właśnie tam ląduję najczęściej. Po co? Ano po jedyną w swoim rodzaju pizzę z pieca opalanego drewnem. Wybór jest niewielki, najczęściej są tam dwa, trzy rodzaje, w zależności od produktów. Jeden za to wspólny mianownik: smak i zawsze tak samo dobry chrupiący spód! A oprócz tego można się tam napić dobrego piwa, zjeść kanapki, a na deser – kawałek pysznego domowego ciasta.
flohmarktimmauerpark.de
Bernauer Strasse 63-64,
13355 Berlin-Mitte

 



Mogg – kanapki z szarpaną wieprzowiną
Jeśli kiedykolwiek jedliście szarpaną wieprzowinę, wołowinę lub inne mięso przygotowywane taką metodę i doszliście do wniosku, że to niebo w gębie, to „Mogg” jest zdecydowanie miejscem dla Was. Trafiłem tutaj wiedziony blogowymi opiniami kilku osób, które jednomyślnie stwierdziły, że serwowane tam sandwicze są obłędne! I dołączyłem do grona fanów tej małej restauracyjki, do której niełatwo trafić, bo nie wchodzi się tam prosto z ulicy, ale przez podwórko i krążąc korytarzami. Warto jednak nawet i trochę pobłądzić, bo manu wynagradza trud. Za pierwszym razem zamówiliśmy tu kilka kanapek, wychodząc z założenia, że warto spróbować kilku smaków. I to nas zgubiło, bo potem bez mała wytaczaliśmy się z restauracji. Pamiętajcie, że jedna porcja wystarczy spokojnie dwóm śmiertelnikom. Wszystko smakuje tam wybornie. Mięso w każdej kanapce jest idealnie dopieczone, cudownie doprawione i aromatyczne. Każda z kanapek miała inne dodatki i sosy. W efekcie końcowym miało się na talerzu prawdziwą fuzję smaków. Niby „tylko” sandwicze, a w istocie – jedzenie warte grzechu. Bardzo polecam.
moggmogg.com
Auguststraße 11-13
10117 Berlin

 


Jak to mawiają Anglicy „last but not least” – kulinarny symbol Berlina czyli niemiecka wersja znanego wszystkim hot-doga. Jedno z najpopularniejszych niemieckich dań typu fast-food. Znajdziecie je praktycznie wszędzie – od budek z jedzeniem począwszy, poprzez restauracje, a kończąc na… tackach u ulicznych sprzedawców. Podawana na gorąco, najczęściej grillowana na elektrycznych rolkach kiełbasa wieprzowa, posypana przyprawą curry, podawana z sosem na bazie koncentratu pomidorowego, z bułką lub frytkami to berliński hit nad hity. Wymyślona w 1949 roku, do dziś sprzedawana jest w ilości 800 milionów porcji rocznie. Niby nic specjalnego, ale spróbować trzeba koniecznie 😉

Połączenie dwóch moich ulubionych składników kopytek i bobu, daje w rezultacie proste danie, które zachwyci każdego! Gwarantuję 😉 Do tego palone masło o smaku świeżej mięty, pokruszona feta i z banalnej potrawy uzyskujemy prawdziwy rarytas! Jeśli nie przepadacie za fetą, możecie użyć sera białego, koziego lub pleśniowego. Tutaj można kombinować i zmieniać smak za każdym razem. 

SKŁADNIKI
500 g bobu (po obraniu powinno wyjść ok. 300 g)
100 g fety
1 jajko
ok. 100 g mąki pszennej
sól
świeżo zmielony pieprz 

DODATKOWO
4-5 łyżek masła
garść świeżej mięty
ok. 100 g fety do dekoracji  

PRZYGOTOWANIE 

Bób gotujemy w osolonej wodzie do miękkości, obieramy i studzimy. Wraz z fetą rozgniatamy praską do ziemniaków. Dodajemy jajko, mąkę, świeżo zmielony pieprz i sól (uważając na ilość tej ostatniej, gdyż feta jest słona). Mieszamy widelcem do momentu połączenia się składników. 

Przekładamy na blat albo stolnicę, podsypaną mąką. Ciasto dzielimy na 2-3 części, z każdej formujemy wałek, delikatnie go rozpłaszczamy nożem i kroimy ukośnie w kilkucentymetrowe rąby lub prostokąty.
Wrzucamy kopytka do gotującej się, lekko osolonej wody i od wypłynięcia gotujemy maksymalnie minutę. 

Masło na małym ogniu podgrzewamy kilka minut, aż wytworzy się piana i zacznie brązowieć oraz pachnieć orzechami (uważając, aby go nie przypalić). Dodajemy miętę i mieszamy, podsmażając jeszcze chwilę.

Gorące kopytka podajemy z masłem, pokruszoną fetą i świeżo zmielonym pieprzem. 

Smacznego!  

Drożdżowe rogaliki z dżemem 

SKŁADNIKI
280 g mąki pszennej
15 g świeżych drożdży (lub ok. 7-8 g suszonych)
150 ml mleka
1 jajko
50 g masła
40 g drobnego cukru
szczypta soli
laska wanilii 

DODATKOWO
ulubiony dżem lub marmolada
cukier puder do dekoracji 

PRZYGOTOWANIE 

Do podgrzanego mleka (powinno być letnie a nie gorące) dodajemy drożdże, łyżkę cukru i łyżkę mąki. Całość mieszamy do momentu rozpuszczenia się drożdży i odstawiamy na 15-20 minut, aż taki zaczyn zacznie pracować.

Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy cukier, ziarenka z całej laski wanilii, sól, jajko i zaczyn. Całość zagniatamy przez kilka minut. Następnie wlewamy roztopione wystudzone masło i dalej wyrabiamy, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Przykrywamy je i odstawiamy na 2 godziny w ciepłe miejsce. 

Wyrośnięte ciasto wykładamy na blat podsypany mąką i delikatnie zagniatamy. Dzielimy na dwie części. Każdą rozwałkowujemy na prostokąt wielkości ok. 20 x 40 cm i ostrym nożem lub kółkiem do pizzy wycinamy naprzemiennie trójkąty. U podstawy każdego nakładamy łyżeczkę dżemu i zwijamy rogaliki w kierunku krótszego wierzchołka (końcówka powinna się znaleźć pod spodem rogalika). 

Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pozostawiamy do wyrośnięcia ok. 30 minut. Po tym czasie wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni C piekarnika i pieczemy ok. 12-15 minut. Studzimy na kratce. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem. 

Smacznego! 

Kremowy tradycyjny napój indyjski ze świeżego mango, jogurtu naturalnego, mleka lub wody, doprawiony niewielką ilością kardamonu i wody różanej. Fani klasycznych smaków mogą pominąć ostatnie dwa składniki… jednak to właśnie one podkręcają smak mango, więc proponuję choć raz spróbować właśnie takiej konfiguracji smakowej!
Do tego jeśli wszystkie składniki będą dobrze schłodzone, otrzymacie orzeźwiający napój, który doskonale ugasi pragnienie w ciepłe dni 🙂

SKŁADNIKI na 2 porcje
1 dojrzałe mango
150 ml jogurtu naturalnego
100 ml mleka lub wody
1/2 łyżeczki mielonego kardamonu lub kilka kropel naturalnego aromatu z kardamonu
1/2 łyżeczki wody różanej 

PRZYGOTOWANIE 

Mango obieramy i oddzielamy miąższ od pestki.
Wrzucamy do kielicha blendera, dodajemy jogurt, mleko lub wodę, kardamon i wodę różaną.
Miksujemy całość do uzyskania gładkiego koktajlu. 

Smacznego! 

 

Kruchy spód, idealnie słodka masa serowa, brzoskwinie, delikatna pianka bezowa i tarta kruszonka.
Brzmi cudownie? Tak właśnie smakuje. Miałem niespełna 10 lat, kiedy spróbowałem tego sernika, a pierwszy kawałek trafił do moich ust z gorącej jeszcze blachy. Tamten słodki smak i delikatną konsystencję pamiętam do dziś. 

Sernik z brzoskwiniami 

SKŁADNIKI
KRUCHE CIASTO
250 g masła
5 żółtek (białka zostawiamy!)
3-4 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
350 g mąki pszennej 

Wszystkie składniki energicznie zagniatamy do otrzymania gładkiego ciasta. Można to zrobić w robocie planetarnym, miksując do otrzymania kruszonki, a na koniec zagniatając całość, aby miała jednolitą konsystencję. Tak przygotowane ciasto dzielimy na dwie części, owijamy folią i wstawiamy do zamrażalnika na ok. 2 godziny. 

MASA SEROWA
1 kg twarogu mielonego trzykrotnie
2 łyżki budyniu waniliowego
łyżeczka cukru waniliowego lub pasty waniliowej
120 g masła
200 g drobnego cukru
3 jajka 

Masło (w temperaturze pokojowej) ucieramy mikserem z cukrem na jasną puszystą masę. Następnie dodajemy po jednym jajku i nadal miksujemy. Na koniec partiami dodajemy ser, budyń i cukier waniliowy lub pastę. Miksujemy do połączenia wszystkich składników. 

DODATKOWO
puszka brzoskwiń w syropie
5 białek (pozostałych z przygotowania kruchego ciasta)
160 g drobnego cukru 

Brzoskwinie odsączamy z syropu i kroimy w grubsze plastry. Białka ubijamy, a gdy będą sztywne, stopniowo (najlepiej po łyżce) dodajemy cukier. Ubijamy do momentu otrzymania lśniącej, puszystej i sztywnej piany. Robimy to na samym końcu, bezpośrednio przed wyłożeniem na masę serową. 

PRZYGOTOWANIE 

Dużą prostokątną blachę (ok. 25×40) wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C.
Jedną część ciasta wyciągamy z zamrażalnika i ścieramy bezpośrednio na blachę na tarce o grubych oczkach. Blachę wstawiamy do piekarnika na 10 minut.
Na podpieczony spód wykładamy masę serową. Na wyrównanej masie serowej układamy brzoskwinie, zapełniając nimi całą blachę. Następnie wykładamy ubite na sztywno białka, a na nie ścieramy na tarce o grubych oczkach drugi kawałek kruchego schłodzonego ciasta. Tak przygotowaną całość wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni C na ok. 55-60 minut.
Po wystudzeniu dekorujemy cukrem pudrem. 

Smacznego! 

Lody z matchą na bazie mleka skondensowanego 

Jest coś magicznego w przygotowywaniu lodów w maszynie, a zwłaszcza w tak cudownym wynalazku jakim jest sorbetiera. Ruch mieszadła, dźwięk miksera, jednostajne, monotonne obroty. Uwierzcie mi, że przez niespełna 30 minut mogę stać jak zahipnotyzowany i obserwować, jak płynna słodka masa zmienia się w delikatne kremowe lody albo sorbety. Te na bazie mleka skondensowanego to jedne z moich ulubionych. Tym razem polecam je z dodatkiem zielonej sproszkowanej herbaty matcha, która przełamuje smak słodyczy i dodaje cudownego zielonego koloru. Musicie koniecznie ich spróbować! 

SKŁADNIKI
(z podanych składników wychodzi około 1 l lodów)

400 ml mleka skondensowanego
400 ml śmietany 36%
3 łyżeczki zielonej herbaty matcha 

PRZYGOTOWANIE

Mleko skondensowane mieszamy dokładnie z matchą za pomocą rózgi lub trzepaczki, aby herbata się rozpuściła. Wlewamy śmietanę i całość raz jeszcze mieszamy. Wstawiamy do lodówki na nie krócej niż 12 godzin. Po tym czasie, gdy będzie już należycie schłodzona, przelewamy ją do sorbetiery i postępujemy według wskazówek producenta. Po przygotowaniu lodów w sorbetierze przekładamy je do pojemnika i wstawiamy na kilka godzin do zamrażalnika.

UWAGA: lody można przygotować również bez użycia sorbetiery. Do mleka skondensowanego wymieszanego z matchą dodajemy śmietanę, którą wcześniej ubijamy (powinna być dobrze napuszona, ale nie do końca ubita „na twardo”). Całość mieszamy i wstawiamy do zamrażalnika na kilka godzin. Przy tej masie nie ma potrzeby mieszania lodów co 30 minut jak w większości przepisów.

Smacznego!

Lody waniliowe na bazie kremu angielskiego 

SKŁADNIKI
500 ml mleka 3,2%
130 g drobnego cukru
laska wanilii
6 żółtek
100 ml śmietany 30% 

PRZYGOTOWANIE
Mleko, połowę cukru i ziarenka z całej laski wanilii gotujemy (laskę wkładamy do mleka, aby oddała dodatkowy smak, i wyciągamy po zagotowaniu). W tym czasie mikserem ucieramy żółtka z pozostałym cukrem do momentu, aż staną się jasne, puszyste i potroją objętość. 
Mleko wlewamy do żółtek i mieszamy do momentu połączenia. Całość przelewamy z powrotem do garnka i podgrzewamy na małym ogniu cały czas mieszając, aż krem zacznie gęstnieć. Uważamy, aby nie doprowadzić do wrzenia, gdyż jajka się zetną. Odstawiamy do wystudzenia, następnie wlewamy śmietankę, mieszamy, wierzch przykrywamy folią (dzięki temu nie powstanie kożuch) i wstawiamy na 12 godzin do lodówki.
Masę przelewamy do sorbetiery i postępujemy według wskazówek producenta. Po przygotowaniu lodów w sorbetierze przekładamy je do pojemnika i wstawiamy na kilka godzin do zamrażalnika.

UWAGA: lody można przygotować również bez użycia sorbetiery. Gotową masę jogurtową wstawiamy do zamrażalnika na 3-4 godziny, co 30 minut miksując, aby nie wytworzyły się kryształki lodu, i aby masa nie zamarzła w jedną całość.

Smacznego!

(Nie)całkiem zwykłe lody. 

Niby nic specjalnego – ot, połączenie kremowego greckiego jogurtu z mlekiem skondensowanym. Tutaj jednak diabeł tkwi w jednym małym szczególe… zielonej herbacie matcha!
Uwielbiam ją nie tylko za smak, ale też i za naturalne właściwości barwienia innych produktów. Nadaje się do kremów, polew i deserów. Zawsze smakuje i wygląda dobrze. Tutaj jest zaś nie tylko barwnikiem ale i głównym punktem programu, czyli podstawowym smakiem w lodach 😉
Jeśli jeszcze nie próbowaliście takiego połączenia, koniecznie musicie nadrobić! 

Lody jogurtowe z matchą 

SKŁADNIKI
600 ml greckiego jogurtu
200 ml słodzonego mleka skondensowanego
3 łyżeczki matchy

PRZYGOTOWANIE

Mleko skondensowane mieszamy z matchą (rózgą lub bambusową miotełką) do całkowitego rozpuszczenia się herbaty. Dodajemy jogurt i znów mieszamy całość.

Masę przelewamy do sorbetiery i postępujemy według wskazówek producenta. Po przygotowaniu lodów w sorbetierze przekładamy je do pojemnika i wstawiamy na kilka godzin do zamrażalnika. Przed podaniem przekładamy na 10-15 minut do lodówki.

UWAGA: lody można przygotować również bez użycia sorbetiery. Gotową masę jogurtową wstawiamy do zamrażalnika na 3-4 godziny, co 30 minut miksując, aby nie wytworzyły się kryształki lodu, i aby masa nie zamarzła w jedną całość.

Smacznego!

Lody z masłem orzechowym i czekoladkami 

SKŁADNIKI
250 ml mleka 3,2%
250 g masła orzechowego
400 ml śmietany kremówki 36%
3-4 łyżki golden syrup (można użyć miodu lub brązowego cukru, jednak golden syrup nada lodom odpowiedniej konsystencji)
duża szczypta soli
150-200 g czekoladek Reese’s (lub innych z masłem orzechowym)

PRZYGOTOWANIE

Mleko wraz z masłem orzechowym gotujemy. Po zdjęciu z ognia miksujemy blenderem na gładko. Dodajemy śmietanę, golden syrup i sól. Mieszamy całość, aż do rozpuszczenia się syropu. Przykrywamy folią tak, żeby dotykała masy (dzięki temu nie powstanie kożuch). Wstawiamy do lodówki na 12 godzin.

Schłodzoną masę przelewamy do sorbetiery i postępujemy według wskazówek producenta. Po przygotowaniu lodów w sorbetierze dodajemy posiekane czekoladki. Całość mieszamy, przekładamy do pojemnika i wstawiamy na kilka godzin do zamrażalnika. 

UWAGA: lody można przygotować również bez użycia sorbetiery. Schłodzoną masę po 12 godzinach ubijamy mikserem tak, aby stała się puszysta. Wstawiamy do zamrażalnika na 3-4 godziny, co 30 minut miksując, aby nie wytworzyły się kryształki lodu i aby masa nie zamarzła w jedną całość. Na koniec dodajemy czekoladki, mieszamy i mrozimy.

Smacznego!